Powiem wam że
książka ta wciągnęła mnie już od pierwszej strony. Jest to
wspaniała i jakże bogata wymiana: myśli, zdań, poglądów
pomiędzy tymi dwiema kobietami. Pomimo różnicy pokoleniowej panią
do siebie niżej niż dalej. Widać że akceptują się, rozumieją i
szanują swoje zdanie, nawet jeśli mają odmienne poglądy. A
"rozmawiają ze sobą" na przeróżne tematy: od gotowania,
mandatów, stosunku do Internetu po śmierć i religię. Wielokrotnie
podczas czytania miałam ochotę krzyknąć "też tak myślę i
czuję". Obie kobiety emanują szczęściem i spełnieniem: mają
dom i ukochanych mężczyzn przy boku. Dzięki Pani Małgorzacie
możemy na nowo odkryć "prostotę" oczywiście w
pozytywnym tego słowa znaczeniu bo czasem zapominamy jak niewiele
jest potrzebne człowiekowi do szczęścia. Prawie każdy z listów
mamy do córki zawiera jakiś przepis, aż ślinka cieknie od samego
czytania. Natomiast pani Basia przybliża nam nieco Australię: jej
kulturę, zwyczaje i kuchnię. Gdyby nie ta książka to pewnie nigdy
bym się nie zastanowiła nad wieloma kwestiami np: jak bardzo lubię
zimę? Co by było gdyby jej zabrakło?, albo czy kiedyś
rzeczywiście trawa była zieleńsza, a ludzie bardziej serdeczni w
stosunku do siebie?
Podsumowując gorąco polecam tę
książkę, jest nie tylko pięknie napisana ale stanowi cudowny
poradnik zarówno kulinarny jak i motywujący do życia. Bo jakoś
tak po przeczytaniu tej książki naprawdę zachciało mi się żyć.
Moja ocena 9,5 na 10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz